czwartek, 25 października 2012

raz dwa trzy, anka patrzy

Miksuję!
Wiem, że dawno dawno nic nowego się nie pojawiło, ale cały czas robię szejki i staram się zwalczyć moje niezdrowe nawyki żywieniowe (z marnym skutkiem). Dzisiaj znów sięgnęłam po niezdrowe przekąski a to z racji tego, że przez pół dnia staram się załatwić prąd w mieszkaniu. Jak wiadomo, jestem studentką i wynajmuję mieszkanie z przyjaciółmi, właśnie dzisiaj okazało się, że zostanie nam odcięty prąd ponieważ mamy kilkumiesięczne zaległości spłat. Rachunki natomiast to nie nasza działka, a właściciela mieszkania. Chodzę więc na maksa wkurzona, bo ja pier****. Jak tak można! I nie wiadomo kiedy odetną mnie od świata.
Mieliśmy dzisiaj próbkę, wywaliło korki, awaria, krzyki, alarm i telefony do właściciela. A po drugiej stronie cisza. Grr! A tyle roboty na jutro, tyle nerwów, tyle beznadziejności (piękny dzień to był do czasu odebrania listu, Porczyk spacerujący w mojej okolicy i w ogóle ochy i achy). A do tego biedny Maciek ma złamaną nogę i dupa straszna z tego wyjdzie, obstawiam amputację ( pocieszam go czarnym humorem i opowieściami o dziadku mojego eks) - obiecałam mu, że wspomnę o jego nieszczęściu na blogasku jak śmiał się ze mnie ostatnio, kiedy biegałam po mieszkaniu starając się zrobić ładne zdjęcia szejka, które jak zwykle nie wyszły :)
Więc: tracąc cały dzień na opracowywanie planu na wypadek katastrofy i klęski żywiołowej, stwierdziłam, że mimo, iż nie wiem w co ręce włożyć napiszę jeszcze notkę na bloga. A co, dam znać, że żyję.


połamana noga Maćka w tle
SZEJK ANKOWY
składniki
pietruszka natka
ananas cały
banan
3 brzoskwinie
Bardzo dużo szejka wychodzi, w sam raz na po całym dniu zajęć.










SZEJK CODZIENNY
składniki
jarmuż
jabłko
banan
3 śliwki (są całkiem spoko w smoothies)











A na koniec zdjęcie z Natalką z naszej pierwszej i nie ostatniej górskiej wyprawy na Ślężę. Było cudownie poza faktem, że okazałyśmy się typowymi mieszczuszkami i zgubiłyśmy się w Sobótce a następnie na górze. I zeszłyśmy po drugiej stronie w Tąpadłach. I wracałyśmy piechotą. Ach, niedzielny spacer!



PS Podobno na fejsbuku istnieje konkurs organizowany przez Empatię, głosujcie na wszystkie inne blogi tylko nie mój (bo się nie nadaję!) - to żadna podpucha. Ja mam swoje typy, jednak nie mogę oddać głosu z powodu nie posiadania już więcej konta na portalu Marka (mój zią.). tu można głosować


2 komentarze:

  1. Tego z pietruszką i brzoskwiniami z chęcią bym spróbowała, bo tak jeszcze nie mieszałam na zielono :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja chętnie bym się skusiła na taki koktajl :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...