Witam po długiej i nieoczekiwanej przerwie.
O dziwo, zastój na blogu nie jest spowodowany niemiksowaniem. Wręcz przeciwnie, codziennie przygotowuję koktajl, co ranek zjadam go ze smakiem i dzielę się zieloną radością. Czytam artykuły, poznaję nowe książki, poszukuję przepisów... a notki nadal brakuje! Wydaje mi się, że przez ten cały czas, a patrząc w archiwum może i przez rok, szukałam Inspiracji.
Inspiracja okazuje się ostatnio bardzo popularnym tematem w moim życiu. Wyobraźcie sobie, że uspokoiliście i wyciszyliście wszystko, co kiedykolwiek denerwowało, bolało, ale i radowało. I nagle spotykacie kogoś, kto sprawia, że zaczynacie czuć na nowo, myśleć, analizować, poznawać swoje uczucia. Kogoś, kto inspiruje was do zmian w sobie, swoim otoczeniu, sposobie myślenia. Kogoś, kto otwiera przed wami nie tylko siebie, ale całe bogactwo światów. Kogoś, z kim co rano możecie pić zielone koktajle zastanawiając się, jakie połączenie będzie najlepsze i co będzie na tyle efektowne, że warto będzie się tym podzielić. Kogoś, kto będzie dla was Inspiracją. Dziękuję.
Ja moją Inspirację znalazłam przypadkiem, zaczynając z niesamowitymi ludźmi projekt wegańskiego domu cohousingowego. Chodzi o to, że zdecydowaliśmy się zamieszkać razem na dość dużej przestrzeni, mając większość rzeczy we wspólnym posiadaniu jednak pozostawiając sobie miejsce i czas na prywatność. Gotujemy więc wspólnie posiłki (a raczej gotuje Agata z nono), kupujemy razem jedzenie, środki czystości i wszystko to, co może być dzielone z innymi. W dodatku staramy się współdziałać ze sobą i z drugim podobnym domem, chcemy rozwijając ten pomysł stworzyć sieć cohousingową, która byłaby praktycznie samowystarczalna. Mamy pomysły, mamy chęci, mamy możliwości. Moja Inspiracja zaczęła prowadzić bloga opisującego co i jak - My CoHouse, natomiast dom posiada logo (pojawiło się jakiś czas temu po lewej stronie) i fanpage Dwie Lampy.
Ze zmian życiowych, stałam się opiekunką dla kotki. Przywędrowała do mnie aż z Łodzi za sprawą mojej przyjaciółki i pomocą wrocławskiej Fundacji Kocie Życie. Jest przeurocza, zwłaszcza że nie ma ogonka, połowy wąsów i podobno ma lekkiego zeza. Uwierzcie, nie da się jej nie kochać!
A na blogu pojawiło się nowe logo, zakładki (strona Jak zacząć? uświadomiła mi moje błędy i przypomniała, co jest w robieniu koktajli ważne!) i układ. Napisałabym, że to porządki na wiosnę, ale wręcz przeciwnie, uporządkowałam bloga na jesień. Miałam na to ochotę dawno temu, jednak dopiero teraz udało mi się wszystko ustawić tak, jak chciałam. I to nie koniec zmian...!
Na początku pisałam o tym, że miksuję i jest to prawdą, jednak... Pogubiłam gdzieś przepisy :) A raczej w ogóle ich nie zapisywałam i jestem w takiej sytuacji, że mam piękne zdjęcia a brak składników. Postaram się jednak odtworzyć w myślach jeden z koktajli, bo jest prześwietny i wygląda nieziemsko. Zapraszam na ucztę z Tricolore.
TRICOLORE
warstwa zielona
pietruszka (lub szpinak, inna mocno zielona zielenina)
woda
warstwa żółta
ananas
melon
banany
(jabłka, gruszki - wszystkie jasne owoce będą dobre)
warstwa czerwona
maliny
truskawki
Miksujemy warstwy po kolei, za każdym razem przelewając je do szklanki. Drugą i trzecią warstwę wlewamy ostrożnie, tak aby nie zniszczyć rasta wyglądu :) Po wymieszaniu nie prezentuje się już tak pięknie, jednak polecam, bo skondensowana na dole pietrucha dla osoby nieprzyzwyczajonej może być ciężka do przełknięcia. Nie podaję proporcji, bo szejk był robiony dla trzech osób, więc wyszło prawie dwa litry, a nikt sam tego nie przepije (czyżby?).
Coś mi to przypomina . . .
OdpowiedzUsuńChyba węgierską flagę : )
Nowa odsłona bloga bardzo mi się podoba a jego zawartość jeszcze bardziej. Im zimniej za oknem, tym częściej będę tu zaglądała. Czekam na kolejne owocowe inspiracje. Pozdrawiam słonecznie : )
Hah, w sumie! A miało być rasta ;)
UsuńSkoro kolor żółty . . . to rasta : ). Zdecydowanie.
UsuńCo do zamieszkania pod jednym dachem dziesięciu obcych sobie osób, podziwiam i jednocześnie czytam z niedowierzaniem : )
Jako zdeklarowana samotniczka jestem tym wielce zaintrygowana.
Dla mnie byłoby to nie lada wyzwanie.
Będę Was podglądać : )
Wyzwanie a i owszem. Chwilowo jest nas ósemka, ale szukamy kolejnych takich szaleńców ;) Powoli się docieramy, oczywiście zdarzają się kłótnie i konflikty wszelakie, każdy jest z innej bajki, w różnym wieku, co innego ma w głowie. Na szczęście łączy nas przynajmniej jedna rzecz - weganizm, teraz także mieszkanie razem. Zwykle problemem okazuje się brak komunikacji, więc pod tym względem jest to ciągła praca, bo rozmowa okazuje się jedynym wyjściem z większości sytuacji. Co jest bardzo pozytywne, bo uczymy się tego i współpracy, oczywiście. I poznajemy sztukę kompromisu, czasami bardzo boleśnie.
UsuńAch, szejk jest żółty, bo tam był jeszcze ananas, właśnie mi się przypomniało! Dlatego wyszły hektolitry :) Dzięki!
ciekawa jestem jakim urządzeniem robisz te wszystkie koktajle? W sokowirówce?
OdpowiedzUsuńWszystkie koktajle robię blenderem, zwykle ręcznym ale gdy mam dostęp do stojącego/kielichowego to wolę korzystać z niego. Mam sokowiciskarkę, jednak nie bardzo da się w niej zrobić koktajl ;)
Usuń