Jak już wcześniej wspomniałam, nie pozapisywałam składników ostatnio robionych koktajli, chociaż jakieś tam zdjęcia mam. Mogłabym je powymyślać, ale nie mam ochoty nikogo wprowadzać w błąd ;) Stwierdziłam więc, że podzielę się tym co mam, czyli kilkoma fotkami :)
|
Na zielono. |
|
Polubiłam warstwowe szejki :) Prezentują się obłędnie! Tutaj z wytrawnym nerkownikiem od nono. Pychotka! |
|
Tu było ciekawie, bo zamiast zieleniny był sok z selera naciowego, Polecam. |
|
Coś z borówkami dosładzane syropem z agawy. Przekonana jestem, że drugim składnikiem była ciemna sałata.
|
|
Trzecia lampa. |
Nowości życiowe. Zostałam kocią mamą. Moja córeczka ma na imię Marta i widzicie ją na zdjęciu powyżej. Została znaleziona w Łodzi i przygarnięta do leczenia przez klinikę, w której pracuje moja przyjaciółka. Tak właśnie poznałyśmy się z Martuchą.
Ponieważ w tym czasie byłam u cioci, która posiada najsłodszego kota na świecie (do tej pory, teraz moja kicia wygrywa wszystkie konkurencje) pomyślałam sobie rano: chciałabym mieć takiego kotka. Wieczorem rozmawiałam z Jay i okazało się, że taka ruda znajda bez ogonka szuka domu. Bo z ogonkiem było tak, że musiała mieć jakiś wypadek, który doprowadził do martwicy. Amputowano jej więc tę część ciała i wszystko było w porządku do niedawna, teraz ranka się paprze i dlatego musiała wrócić do kołnierza.
W ogóle ten kot jest jakiś wybrakowany, bo nie ma też wąsów po jednej stronie pyszczka i ma lekkiego zeza. Za to apetyt jej dopisuje, chociaż nie wiem kiedy głodnieje jak ciągle śpi. A jak nie śpi, zachowuje się jak pies, biega za piłką i szczeka ;) (no przesadzam!). Mruczy strasznie i śpi ze mną pod kołderką. Zdecydowanie Marta wygrywa wszystkie konkursy na słodkość, uroczość, piękność, mądrość i rozkoszność. A grzeczna jest niesamowicie: nie drapie, nie gryzie (przynajmniej mnie), swoje intymne sprawy załatwia tylko w kuwecie.
Ze mnie za to jest dumna mamusia :)
Kici kici.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz