Co pozostaje w nas po zakończeniu pewnego etapu?
Zastanawiam się nad tym ostatnio bardzo mocno, bo
zakończyłam właśnie wszystkie ważne etapy – a raczej przerwałam. Cofnęłam się o
kilka lat wstecz, żeby znowu stać na rozdrożu i myśleć co dalej. Muszę jeszcze
te myśli przelać na działanie.
Dlaczego postanowiłam to zrobić? Po pierwsze dlatego, że
w końcu miałam odwagę. Uświadomiłam sobie bardzo mocno, że bałam się przyszłości, teraźniejszości, bałam się opinii
innych, swojego życia, uczuć, siebie. Tak mocno, że zaczęłam bać się żyć. A
najgorsze, co można zrobić, to pozwolić aby strach zaczął nami rządzić.
Random story on. Przypomniało mi się, że mój kuzyn, który
ma podobne życiowe przeboje, zrobił sobie tatuaż. Kilka lat później, zrobiłam
sobie tatuaż na tej samej nodze, u tego samego tatuatora, nawet nie wiedząc o
tym podobieństwie. Ale. Tatuaż mojego kuzyna to ciastko z wróżbą Twoja przy/e/szłość jest niepewna i to
jest chyba największa prawda życiowa. Random story off.
Mądrzy ludzie mówią, że na świecie są tylko dwa uczucia:
Miłość i Strach. Całe życie balansujemy między nimi, to kochając, to bojąc się.
Niestety, jeżeli trwanie w Miłości daje nam siłę, pewność siebie, radość,
chęci, dobre samopoczucie i zdrowie, tak Strach odbiera to wszystko i zostawia
człowieka kompletnie wyrżniętego ze wszystkich emocji. Człowieka zamkniętego,
otoczonego murem, oddalającego się od najbliższych. Człowieka, który nie żyje,
a egzystuje.
Postanowiłam przestać się bać. Tak po prostu. Nie robić
tego, co nie sprawia mi przyjemności, pozbyć się z życia rzeczy, które mnie
męczą, wysysają energetycznie, pozbawiają
chęci. Rzeczy i osób, które wzbudzają we mnie nienawiść, niezrozumienie,
poczucie winy. Postanowiłam to zrobić, bo mam dwadzieścia trzy lata a ostatnie
dwa lata mojego życia mogę ująć w jedno słowo: strach. Chociaż zaczęło się to
wiele lat wcześniej, kulminacja tych uczuć w ostatnim czasie zaowocowała
pragnieniem zmian.
I gdy ja zdecydowałam pozbyć się strachu, Inspiracja
postanowiła pozbyć się mnie. Zostałam więc postawiona w nowej-starej sytuacji,
gdzie nic nie jest dobrym wyjściem, a każda rozmowa przynosi kolejne
niezrozumienie. Ile w tym czyjej winy już ustaliliśmy, licytując się na
słowa, wzorce i uczucia. Kto bardziej, kto mocniej, kto… - i jaki w tym sens?
A
wszystko to gówno warte, bo przecież jedyne co się liczy, to to, co ma się w
sercu. Okazuje się jednak, że nie zawsze i nie wszędzie, i czasem trzeba
odpuścić. I przede wszystkim nie myśleć o sobie, a o tej drugiej części i jej
odczuciach. Chociaż i to nie jest łatwe.
Tak więc zostałam samotną dwudziestotrzylatką bez
studiów, pracy, książeczki sanepidowskiej, paszportu, prawa jazdy, samochodu.
Tfu, jeszcze raz.
Mam dwadzieścia trzy lata, mieszkam we wspaniałym domu,
który jest spełnieniem moich marzeń. Mam niesamowitych przyjaciół, piękną rudą
kocicę i dużo wolnego czasu. Mam możliwości być kim chcę i jaka chcę, bez
oglądania się na innych. Podejmuję w końcu własne decyzje i jakie by nie były,
są moje. Nareszcie moja głowa wypełniła się bardziej i mniej realnymi
pomysłami, zaczęłam marzyć. Chcę i mogę zmieniać siebie i świat dookoła. Jestem
piękna, młoda i szczęśliwa ;)
Zastanawiam się jedynie, na ile Inspiracja może pozostać
dla mnie Inspiracją, skoro nie może być już tak blisko?
Cholerny system zero jedynkowy.
I o dziwo, całkowicie nie po swojemu, myślę że będzie
dobrze. Że wszystko się ułoży, że dam radę.
Że z Inspiracją znajdziemy jakiś sposób na siebie i
zmieniając wszystko, nie zmienimy nic.
I chyba tego sobie życzę w dniu swoich dwudziestych
trzecich urodzin (bo jeśli jeszcze nie zauważyliście, mam dzisiaj dwudzieste
trzecie urodziny a ta liczba jednakowo mnie cieszy i przeraża, powinnam chyba
powtórzyć ją jeszcze kilkukrotnie).
Miksujemy i zajadamy wykorzystując skorupę z kokosa za miseczkę. Brakuje tylko świeczki i odśpiewanego przy tym sto lat!
Wszystkiego najlepszego! Bardzo pozytywny wpis:) Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńInspiracje czekają na nas na każdym kroku .
OdpowiedzUsuńJedna się oddala po to aby dać miejsce kolejnej .
Czasem trudno nadążyć : )
Stać na rozdrożu to piękne .
Życzę Ci Aniu samych dobrych wyborów. Cokolwiek wybierzesz będzie dobre : )
Tak pięknego wieku szczerze Ci zazdroszczę . Ach . . . !
Wszystkiego, co najwspanialsze z okazji urodzin!
OdpowiedzUsuńBtw, ja też teraz przestałam się bać. Choć jestem od Ciebie parę lat starsza, tkwiłam w niepewności i strachu przez ostatnie osiem lat. Doprowadziło mnie to do kroków, których bym pewnie nie zrobiła, gdyby nie ten paniczny i obezwładniający strach, ale cóż - jestem mądrzejsza o ten czas, a liczy się tylko to co jest teraz. Przeszłość nie istnieje. Są ludzie, którzy żyją w strachu całe życie, więc mam szczęście, że jesteśmy jeszcze przed 30 (obie, ufff:)) i udało nam się dojść do takich wniosków. Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam gorąco (trafiłam na blog przypadkiem ale zostaję!) Pozdrawiam,
Mia
Dziękuję, to jeden z najładniejszych komentarzy jaki udało mi się dostać :) Aż zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy go przeczytałam.
UsuńBardzo się cieszę, że obie jeszcze przed 30 doszłyśmy do wniosków, że nie ma co marnować życia na trzęsienie portkami. Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłaś, mam nadzieję, że nie rozczarujesz się przyszłymi notkami i przepisami :)
Pozdrawiam!
Czytając Twoją wypowiedź myślałam, że to Ja napisałam. W wieku 28 lat byłam w podobnej sytuacji rozstanie po 7 latach, zmiana pracy, wyjazd, powrót, szukanie drogi w życiu...dalej szukam ale jestem już bliźej niż dalej i jestem szczęśliwa na maksa. Odkrywamy świadomie, pracujemy nad sobą i to jest piekne...za 3 tygodnie będe miała 30 lat ( w przeciągu 2 lat doświadczyłam więcej niż w ostatnich 10)....więc tego Ci życzę...energii wewnętrznej i siły napędowej.
OdpowiedzUsuńJo.
Dziękuję za ciepłe słowa :) Mam nadzieję, że w końcu odczuję ten ogromny zastrzyk energii :)
Usuń